Położenie dachówki i wprawienie okiem dachowych odbyło się tak szybko, że nie zdążyłam naładować baterii w aparacie.
Tak więc zdjęć z procesu twórczego układania niestety nie będzie.
Wybraliśmy dachówkę w czarnym kolorze, błyszczącą.
Głównym argumentem w tej kwestii było to iż mieszkamy na Śląsku.
Nie mówię tutaj o legendarnej już sławie, że taki brudny, zadymiony i ogólnie beee.
Jeszcze kilka dużych zakładów zamkną i będziemy mieli jak w uzdrowisku.
Mówię tutaj o kwestii ogrzewania naszego i sąsiedzkiego.
Wiadomo, że u nas najłatwiej jest o węgiel, więc ogół właśnie tego cudu używa.
Jak nie okopcimy sobie dachu sami to sąsiedzi nam pomogą, a uwierzcie palą wszystkim.
Jeszcze trochę a napiszę rozprawkę o kolorach dymu i produktach z jakich taki barwny powstaje.
Ostatnio sąsiad zaszalał i kopci na pomarańczowo.
Teraz czekam na zieleń ;)))
Tak to własnie ze względów estetycznych i praktycznych stanęło na czerni.
Największą jednak moją chlubą są kominy.
Swój kształt zawdzięczają temu iż w całości są z cegły a nie z gotowych elementów.
Cegłe zakupiliśmy, zupełnie nieświadomie wraz z działką.
W trakcie jej układania znalazłam jedną, z wyrytym podpisem "producenta" i datą.....1907r.
Jest nie do zdarcia.
Wbijaliśmy nią pręty stalowe w ziemię i ani drgnęła.
Fachowa robota, nie to co teraz.
Oczywiście wygrawerowana cegła jest misternie przechowywana i zostanie wmurowana na honorowym miejscu w boku jednej z kuchennych szafek.
Tak właśnie.
Ponieważ cała zabudowa kuchni powstanie właśnie z tej cegły.
 |
Duże okno z salonu |
 |
Ściana tylna z balkonem |
 |
Taras |
 |
Wejście główne do domu |