sobota, 25 lutego 2012

I tak to się zaczęło...

Budowa własnego domu to niewątpliwie poważne wyzwanie. Pod rozwagę trzeba wziąć wszystkie za i przeciw, dokładnie przemyśleć kwestie finansowe, skalkulować opłacalność inwestycji itd. 

No właśnie czy po tych wszystkich przemyśleniach ktoś normalny wziąłby się za tak karkołomny pomysł jak budowa domu???
Czasem wystarczą tylko marzenia żeby zrealizować niemożliwe.

Dla naszej rodzinki właśnie takie marzenia były impulsem do działania. 
Przystąpiliśmy więc do ...działania.
Pierwszym etapem było poszukiwanie "działki marzeń". 
Wycieczki krajoznawcze i przeglądanie internetu to był nasz chleb powszedni. Jako, że ceny w nasze okolicy powalały z nóg szukaliśmy  po różnych pobliskich wiochach. Wszystko wyglądało pięknie latem jednak wizja zimy i wszelkich z tym związanych "przyjemności" obalała nawet najbardziej korzystną cenę. 

Ogarnęła nas już właściwie czarna rozpacz. 
Tutaj jednak pojawiło się światełko w tunelu i po raz kolejny potwierdziła się zasada, że daleko szukasz a nie widzisz tego co masz pod nosem.
Jako, że mieszkamy na " gościnnych występach" u rodziców postanowiliśmy rozejrzeć się za tzw.miedzą. Okazało się,że sąsiednia działka ma prywatnego właściciela. 
Łatwo stwierdzić, trudniej znaleźć. 
Udałam się więc do Urzędu na poszukiwanie właściciela. 
Oczywiście (nie będę w tej kwestii oryginalna) w całym panującym w owej instytucji bałaganie, adres jaki otrzymałam  (17 zł.) okazał się nieaktualny. 
Tylko upór i samozaparcie pozwoliło mi (troszkę podstępem) wydobyć z urzędników właściwe dane. Powiem tylko tyle, że w "finansowym" wiedzą wszystko!!!.
Tak więc po trudach i znojach znaleźliśmy właściciela i za w miarę nierozsądną cenę nabyliśmy.......las!?!?
Tak właśnie określił to mój małżonek kiedy pierwszy raz jako prawowity właściciel wkroczył na naszą działeczkę. 
Obraz nędzy i rozpaczy. 
Oczywiście jak zwykle oberwało się właśnie mnie.
 Bo szalona żona kupiła LAS !!!
25.04.2008r. zostaliśmy właścicielami mega zarośniętej działki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz