niedziela, 26 lutego 2012

Wchodzimy w teren...

Las okazał się być nieprzebytą gęstwiną dzikich malin, rdestów, krzaczorów i malutkich samosiejk. 
Pierwsze przerażenie minęło. Trzeba było się więc wziąć ostro do pracy. W pierwszej kolejności ruszyliśmy na zakupy. Nabyliśmy to i owo do karczowania naszego "lasu".


Powolutku ukazywała się wolna przestrzeń na na naszej działeczce. Można było już swobodnie dotrzeć do jej końca.


W sercu działeczki odkryliśmy tęż duży kopiec cegieł.
Nie powiem... przydadzą się z pewnością.








Ogarnęło nas dzikie szaleństwo karczowania.
Mężul z kilofem i siekierą, ja z maczetą. Tylko soki tryskały. Zielona masakra.
Kiedy tak już w koło zrobiło się pusto i przestrzennie zobaczyliśmy naszą działeczkę w pełnej krasie.



Nasze poświęcenie się opłaciło.
TEREN CUDNY ...tu górka, tam dołek.
Może to nie jest łatwy teren pod budowę, ale jakże uroczy.
Kształt działki w prawdzie jest dziwaczny, ni to trójkąt, ni trapez. Taki sen szalonego geodety.
Jednak nie oddalibyśmy tej działki za żadną inną.
Jest niepowtarzalna, z piękną starą lipą, rozłożystym dębem  oraz "pokręconą" brzozą rosnącą w dół.
Działka naszych marzeń.



1 komentarz:

  1. Strasznie fajny pomysł z tym blogiem! Będę wierną obserwatorką :))

    OdpowiedzUsuń